10 marca: odcinek 7 pułku piechoty
Noc 10 marca minęła na przegrupowaniu polskich wojsk, ewakuowano rannych, organizowano grupy szturmowe, uzupełniano amunicję. Ustalono również, że tor kolejowy biegnący do Karlina będzie linią rozgraniczającą z 272 DP.
Po zachodniej stronie toru (polskiej) pozostał jedynie 1061 radziecki pułk. 3 DP nadal reprezentował jedynie 7 pp pod dowództwem majora Stanisława Russijana. Na szczęście dotarła już cała artyleria wspierająca pułk. Bliżej linii podciągnięto również dywizjony samodzielnego pułku moździerzy, a ich punkty obserwacyjne mieściły się na starych szańcach przy szosie do Karlina. Największe jednak nadzieje pułk wiązał z dywizjonem dział pancernych majora Aleksandra Iwanowa.
Wraz ze świtem 10 marca ze wsparciem artylerii i dział szturmowych ruszył do ataku 7 pp. Pluton zwiadowczy chor. Kazimierza Masiowskiego po wtargnięciu do skrajnych budynków pobiegł ich śladem do kościoła św. Jerzego i na przyległy cmentarz. Gdy polska artyleria przesunęła ogień dalej w kierunku zabudowań, Niemcy przystąpili do kontrataku z udziałem czołgów. Na pomoc plutonowi Masikowskiego przebyła kompania ppor. Urbanowskiego. Po drugiej stronie ulicy atakował 3 batalion. 8 kompania por. Zadrożnego dotarła do dużego cmentarza na wzniesieniu. 9 kompania ppor. Lenkiewicza szturmowała duży budynek z czerwonej cegły (nazywany przez Polaków "czerwonym domem"), z którego Niemcy prowadzili silny ostrzał.
Na przedzie kompani 17-letni chor. Alojzy Sroga wraz z plut. Szwojnickim i strzelcami: Kosimem i Hajdukiewiczem, docierają pod obwarowane drzwi budynku. Plut. Szwojnicki ciężkim granatem ppanc. rozwala drzwi. Budynek stoi otworem. Rozpętała się walka wewnątrz budynku. Niemcy kontratakowali. Polacy zdążyli podciągnąć ckmy i rusznice ppanc., których celowniczowie: Sokulski, Kasper i Szyc, unieszkodliwiają pierwszy czołg, a pozostałe dwa wycofują się w pobliską przecznicę. Piechota npla również zmuszona zostaje do krycia się pod murami domów. Kontratak Niemców zostaje powstrzymany i przez zajęcie "czerwonego domu". Dokonany został pierwszy trwały wyłom w linii obrony "Festung Kolberg". W walce o ten przyczółek pułk stracił kilkudziesięciu ludzi. Utracono również m.in. działo pancerne wraz z załogą. W czasie niemieckiego kontrataku zginął niedawno przybyły na front ppor. Śliwiński - zastępca dowódcy 7 kompani. Wzięto do niewoli załogę znajdującego się na wieży punktu obserwacyjnego, skąd korygowany był ogień niemieckiej artylerii. Przechwycono również na wieży aparaturę łącznościową i szyfry.
Po tych walkach, dowódca 3 DP płk Zajkowski włączył do walk również 9 pułk. W godzinach popołudniowych 3 batalion 9 pułku przeprawił się na wschodni brzeg Parsęty na wysokości Rościęcina i ruszył ku miastu. Reszta pozostała jeszcze na brzegu zachodnim. W Niekaninie, dowódca 3 batalionu kpt. Olechnowicz spotkał kapitana Jekiela - szefa wydziału politycznego dywizji, który poinformował Olechnowicza, że w związku ze zdobyciem kościoła przez batalion kpt. Szulczyńskiego z 7 pułku potrzebne jest zwiększenie tempa, by wykorzystać sprzyjającą sytuację. Gdy batalion wyszedł za stare szańce widać już było zabudowania miasta... Zasnute dymem zabudowania wskazywały, iż artyleria ostrzeliwuje miasto. Niemcy zdążyli wypatrzyć szykujący się na pozycje batalion i otworzyli ogień - na dolinkę posypał się pociski dział okrętowych, moździerzy, działek i km-ów. Pod ogniem batalion 7 kompania przedostała się w rejon walk przy kościele św. Jerzego. Gdy nadszedł zmrok, nieprzyjacielski ogień przycichł. Na krótko. Późnym wieczorem zaczął się niemiecki kontratak w celu odbicia kościoła. Po godzinie kanonada ucichła. Atak z trudem odparto.
Odcinek 16 pułku piechoty
W nocy z 9 na 10 marca major Diergunow zarządził przegrupowania w swym pułku. Z nieznanego powodu przerzucił 1 batalion na prawe skrzydło, w jego miejsce wprowadził drugorzutowy, 3 batalion. 2 batalion, który był w najcięższej sytuacji, został postawiony w jeszcze trudniejszej. Część swego odcinka przekazał 1 batalionowi i w tej sytuacji w całości pozostał na najbardziej podmokłym i odsłoniętym terenie. Na prawo od 1 batalionu, z rozkazu d-cy dywizji ulokowany został batalion szkolny porucznika Wiersockiego. Za 3 batalionem rozstawionych zostało kilka dział 5 bac.
Atak rozpoczął się o godz.10:00. Ledwo co żołnierze 16 pp przebiegli kilka kroków, przydusił ich do ziemi ogień npla. Niemcy bardzo dobrze rozstawili i zamaskowali swe stanowiska. Ogień polskiej artylerii raził cele głębiej w niemieckiej linii, nie przynosząc bezpośredniej pomocy atakującej piechocie. 1 batalion zaniechał ataku i umacniał się w terenie. W drugim batalionie, z racji niemożliwości ataku, por. Jacniacki wysunął propozycję by zamiast atakować w kierunku wschodnim, zaatakować w kierunku północnym, czyli na tyły Niemców walczących z 3 batalionem. Major Diergunow wyraził zgodę i natarcie rozpocząć się miało po zmroku. Jeśli atak by się powiódł, 2 i 3 batalion miały współpracować razem, a na czele tej grupy miał stanąć kpt. Bernard Wołek. Wcześniej, 3 batalion jak reszta z 16 pp nie mógł nic wskórać w ataku. Dowódca, kpt. Zagorodniew, nakazał przysunąć bliżej 152 mm haubice do strzelania na wprost. Po kilku salwach, które zmiotły część drzew złowrogiego lasku, Polakom ukazał się długi wał ziemny ciągnący się od północy na południe. Dowódca batalionu domyślił się, iż wał kryje zamaskowane stanowiska ogniowe i schrony, więc nie dopuścił możliwości ataku za dnia. Wał był częścią kompleksu niemieckiej strzelnicy garnizonowej. Oddziały 16 pp czekały na lepsze warunki.
Po południu wiatr od morza przywiewał coraz gęstszą mgłę, która przysłoniła przedpole. Od razu wykorzystał to 2 batalion i pod osłoną mgły przebył odkrytą przestrzeń i dotarł do pierwszych pojedynczych drzew i krzewów. Niemcy słyszeli ruch na przedpolu lecz mgła cały czas była gęsta, więc strzelali na oślep nie zadając Polakom strat. Podczas gdy atakującym pozostało do niemieckich pozycji około 200 metrów, zerwał się silniejszy wiatr, który rozproszył mgielną osłonę. Niemcy rozpoczęli wściekły ostrzał. Polacy wykorzystując jak tylko można wszelkie nierówności terenu, drzewka i krzewy, pod osłoną batalionowych moździerzy, przesuwali się powoli ku pozycjom wroga. Z pomocą przyszła artyleria i moździerze 3 batalionu. Po około półgodzinnej walce, okopy niemieckie i część wału strzelnicy zostały opanowane. Teraz należało oczyścić wał z reszty niemieckich oddziałów. Pomocne okazały się znalezione w jednym z przechwyconych mini-magazynów z amunicją granaty moździerzowe 81 mm. Po przetransportowaniu zdobytej amunicji na stanowiska moździerzy, artylerzyści rozpoczęli ostrzał niszcząc stanowiska npla. 2 batalion rozpoczął szturm. Od zachodu uderzyły również kompanie 3 batalionu. Do wieczora wał został zdobyty. Około 150-200 metrów dalej, za wałem, Polacy ujrzeli właściwe, wyższe niż zdobyty, wały strzelnicy ciągnące się aż do wydm. Z racji zapadających ciemności zaniechano dalszego ataku na nieznanym terenie.
Siły 16 pp rozdzielone zostały na dwie części - 2 i 3 batalion operowały w kierunku nadmorskim, a 1 batalion po lewej stronie 'czerwonych' i 'białych' koszar.
Teraz 1 batalion został na otwartej przestrzeni. Postanowiono sytuację poprawić, gdy zapadnie całkowity zmrok. Otwartą przestrzeń dzielącą pozycje wyjściowe od zabudowań Polacy przeszli skradając się, bez wystrzału. Niemców zaatakowano dopiero po dopadnięciu zabudowań. Zaskoczenie okazało się całkowite i po zdobyciu domów, w piwnicznych oknach ustawiono rusznice i ckm-y. Zaraz po tym ruszył niemiecki kontratak, który odparto. Resztę nocy żołnierze tego batalionu musieli spędzić czuwając, gdyż w tej sytuacji mogli oczekiwać niemieckiego ataku z trzech stron.
Odcinek 18 pułku piechoty
Oddziały 18 pp miały zmienić na pozycjach żołnierzy radzieckich z 1061 pp, którego pozycje ciągnęły się od kościoła św. Jerzego do rozlewisk Parsęty. Wschodnim sąsiadem miał zostać 7 pp. Zaraz przed świtem wojska 18 pułku ruszyły by zmienić radzieckich żołnierzy. Nowe stanowiska mieściły się w byłych niemieckich okopach, w odległości 200-300 metrów od najbliższych zabudowań miasta. 3 batalion zajął stanowiska na lewym skrzydle, 2 pośrodku, a 1 batalion na prawym skrzydle. Na każdy batalion przypadło 400 metrów frontu. Rosjanie opuszczali pozycje, było ich około setki, bardzo zmęczonych, zakurzonych, zszokowanych walkami żołnierzy.
Przyszłe natarcie zaplanowane zostało na 8:00. Wsparcie artyleryjskie prowadzić miały 23 pal i 5 BAC. Nad łąkami unosiła się mgła, lecz z każdą minutą bliżej godziny ataku stawała się ona coraz rzadsza. Dowódca 3 batalionu por. Motylewski chcąc skorzystać z okazji, że przed pole jest jeszcze zamglone, wydał rozkaz podejścia swoim żołnierzom pod kołobrzeskie zabudowania. Udało się tego dokonać niezauważenie.
Rozpoczęło się natarcie. Artyleria wystrzeliła zaledwie kilkanaście pocisków po czym ucichła. Ostrzał nie zrobił wrażenia na Niemcach więc ich punkty ogniowe próbowano uciszyć ogniem rusznic i ckm-ów. Nacierające oddziały atakowały przez łąki i ponosiły straty. Jedynie 3 batalion, dzięki przezornemu wcześniejszemu podejściu bliżej, wdarł się w pierwsze budynki. Sytuację pozostałych batalionów uratowało podciągnięcie strzelających na wprost dział 45 i 76 mm. Bataliony mogły ruszyć dalej w stronę budynków obsadzonych przez npla. 1 batalionowi, bezpośredniemu sąsiadowi 7 pp, pomogły również przekazane dla wsparcia owego 7 pułku działa SU-76. Do zabudowań było coraz bliżej. Do walki weszły niemieckie Nebelwerfery. 7 pp dzięki wydatnej pomocy 18 pp zdobył kościół św. Jerzego. Niemcy wysunęli kilka kontrataków przy wsparciu czołgów, które odparto.
W wirze ciągłej walki polskie oddziały wymieszały się i nie było przerwy, by tę sytuację naprawić. Wysunięte polskie kompanie nie mogły odsyłać rannych na tyły, gdyż szosa dojazdowa była ciągle ostrzeliwana przez Niemców z głębi miasta. Amunicję mogły dowozić jedynie działa samobieżne. Oddziały trzymając się na zdobytych pozycjach, co jakiś czas były zaskakiwane przez Niemców małymi atakami od tyłu, mimo, że budynki za Polakami były oczyszczone z npla. Zorientowano się, że Niemcy przygotowując miasto do obrony wykonali przejścia między piwnicami budynków, strychami i wykorzystywali również do zmienienia pozycji sieć kanałów. By temu zaradzić, Polacy zaczęli tworzyć wzajemnie osłaniające się grupy. Ciężkie walki toczono o utrzymanie kościoła i przylegającego mu cmentarza.
Nastał zmrok. Ułatwiło to wywożenie rannych. Niemcy podjęli jeszcze jedną próbę odbicia kościoła, ale nieskuteczną. Próbowano przegrupowywać oddziały, jednak nie zdołano zebrać nawet połowy rozproszonych żołnierzy. Odłożono to do godzin rannych. W nocy podsunięto dalsze dwa działa 152 mm do strzelania na wprost. Skończył się kolejny dzień dla 18 pp. Straty wynosiły: 22 zabitych, 13 zagonionych, 52 rannych.
Wreszcie ten dzień, 10 marca, zakończył się dla 16 pułku sukcesem. Pułk wdarł się w niemieckie pozycję, zadał npl-owi znaczące straty, a to pozwoliło odzyskać żołnierzom wiarę w swe siły i możliwości. Straty 16 pp wyniosły: 4 poległych i 27 rannych.
Podczas walk niedaleko Kołobrzegu (pod Charzynem) wylądował uszkodzony niemiecki Junkers Ju-52. Pilotem był Feldfebel Edmund Kloth z Transportgeschwader 1 czyli eskadry transportowej nr 1. Samolot leciał z lotniska Tutthof w Meklemburgii do Gdańska.
Żołnierze przy haubicy 122 mm.
Pułkowe działo kalibru 45 mm.
© Jerzy Patan.